Książką w nudę - reportaże o czerwieni

06 kwietnia 2020, 09:00

Miał być Edenem. Krajem ludzi wolnych, sytych i zadowolonych. Krainą szczęśliwości i pokoju. Miał być przyszłością wolną od wyzysku, tyranii i innych plag nękających klasę robotniczą. Miał być…
Książką  w nudę - reportaże o czerwieni
Okazał się tym samym czym każda inna, wymyślona przez człowieka utopia. Koszmarem, z którego nie da się obudzić. Światem szarych bloków, strachu, taniego spirytusu i cynowych trumien wracających z Afganistanu. Imperium zbudowanym z gówna, bólu i wzniosłych słów. Imperium, które - jak każde inne imperium w historii - upadło, zostawiając tylko dymiące ruiny.

Dziwny świat

Pozostał po nim dziwny, niezrozumiały dla typowego człowieka Zachodu mikro wszechświat republik poradzieckich. Krajów rządzonych przez oligarchów, domorosłych dyktatorów i psychopatów. Miejsca skrajnego bogactwa i jeszcze większej biedy. Szklanych wieżowców i zarośniętych mudżahedinów…

Witajcie w czerwonym świecie w płomieniach… Czy potraficie sobie wyobrazić lepsze miejsce dla reportażysty?

Reportaż z piekła

Gdybyśmy mieli zebrać wszystkie znaczące… a może inaczej, wartościowe reportaże dotyczące terenów byłego ZSRR, mogłoby na to nie starczyć nawet książki. Tak naprawdę nie starczyłoby jej pewnie nawet na polskich autorów. Nie znajdziecie tutaj kolejnej, sztampowej listy pod tytułem „reportaże, których nie możesz nie znać”… Jedynie kilka książek, które zapadły w moją pamięć. Miłej lektury!

Imperium o glinianych nogach

Tak jak w czasie rozmowy o piłce nożnej prędzej czy później padnie nazwisko „Ronaldo”, tak w refleksji o polskim reportażu nie może zabraknąć Kapuścińskiego. Mentora, boga, wybitnego dziennikarz… i tak dalej, i tak dalej. Kapuściński nie potrzebuje reklamy. Mimo upływu dziesięcioleci od publikacji, jego reportaże nie straciły ani mocy, ani aktualności. Charakteryzuje je to samo co każdą wielką literaturę: ponadczasowość, uniwersalność i przenikliwość. „Imperium” opisujące powolny upadek ZSRR należy do jego najlepszych książek. Ale Kapuściński to tylko wierzchołek góry…

Słodko gorzka rewolucja

Jednym z moich ulubionych autorów ostatnich lat jest Ziemowit Szczerek. Ten reportażysta skupia się w twórczości na szeroko pojętym Wschodzie. Szczególnie polecam jego dwa reportaże dotyczące Ukrainy. W "Tatuażu z tryzubem” i "Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian" przyciąga mocnym językiem i wielkim talentem do opowiadania historii. W jego książkach nie zobaczymy ani heroicznej Ukrainy walczącej ze złą Rosją, ani studium upadku i patologii. Dostaniemy za to wciągającą jak narkotyk podróż przez nieznane.

Wojna nie ma w sobie nic z kobiety

Nie trzeba ograniczać się do lektur „patriotycznych”. Z eksportu też przecież przychodzi całkiem niezły towar. Wspaniałym i przerażającym tego świadectwem są reportaże Swietłany Aleksijewicz, laureatki Nagrody Nobla. Białorusko-ukraińska autorka skupia się na ciemnej stronie człowieka, jej książki są zdecydowanie cięższe i poważniejsze. "Urzeczeni śmiercią", "Czasy second handu” czy “Cynkowi chłopcy” to straszliwe świadectwo powolnego upadku dawnego imperium radzieckiego. Warto też zwrócić uwagę na jej "Czarnobylską modlitwę", będącą fascynującym zapisem tamtych wydarzeń z perspektywy ocalałych uczestników.

Niekończąca się opowieść

To jedynie mała część niekończącego się bogactwa reportaży o gruzach czerwonego imperium. Jeżeli szukacie czegoś więcej, nie powinniście przegapić Wojciecha Góreckiego z jego pięknymi opowieściami o Kaukazie, zawartymi w „Planecie Kaukaz” czy „Toaście za przodków”. Szkoda tutaj nie wspomnieć też książek Jacka Hugo-Badera, z jego"Białą gorączką" lub “W rajskiej dolinie wśród zielska”.

Mateusz Kaczyński


wgarniturach

Autor artykułuRedakcja portalu06 kwietnia 2020, 09:00

Redakcja portalu

Daniel Gatner

Monika Nowotarska

Gabriel Gatner