Historia końca świata

02 marca 2020, 09:00

Koronawirus. Czy grozi nam wielkie wymieranie? To nie pierwsza epidemia, która zbiera obfite żniwo. Od starożytnych Aten, aż po czasy współczesne... ludzkość zawsze była prześladowana przez plagi.
Historia końca świata

Historia końca świata


Wyludnione miasta, przepełnione szpitale i doły pełne świeżych ciał. Anarchia, strach i blabla… W skrócie: nie będzie niczego, Kononowicz style. Takie mniej więcej wizje, tuż po pierwszych wiadomościach o epidemii koronawirusa, próbowali wciskać nam co bardziej narwani miłośnicy końca świata. Rozczaruję niektórych. Końca świata raczej nie będzie. Znowu przełożyli. Data nieznana. Wybacz Bracie, od hipoteki nie uciekniesz w ten sposób… od żony zresztą też nie.

Epidemie – zagrożenie dla homo sapiens

To, że końca świata nie będzie, wcale nie znaczy, że ryzyko związane z globalną epidemią media wzięły całkowicie z pewnego, bardzo ciemnego miejsca. Naukowcy od dawna uznają epidemie za jedno z największych zagrożeń dla gatunku ludzkiego. Nie bez przyczyny. Wystarczy zajrzeć do podręczników historii, by zobaczyć, jak ogromnych zniszczeń potrafi dokonać coś tak małego jak wirus.




Globalne epidemie w historii

Koronawirus nie będzie raczej tym, co zakończy przebojową karierę homo sapiens, ale dopiero za wiele miesięcy albo nawet lat przekonamy się, jak wiele śmierci za sobą pozostawi. Zanim to jednak nastąpi, będąc już odpowiednio nastrojonymi na koniec świata, zagładę i ogólne „nie będzie niczego”, może macie ochotę poczytać sobie o co bardziej spektakularnych plagach, jakie nawiedziły ludzkość? Przy nich koronawirus wydaje się jedynie lekkim, niegroźnym przeziębieniem, gwarantuję.

Epidemia ateńska

Z historycznego punktu widzenia (to ten moment, kiedy połowa z was przestaje czytać), pierwsza udokumentowana w annałach epidemia zdarzyła się w Atenach, w V wieku przed naszą erą. Historycy do dzisiaj sprzeczają się, czym dokładnie była ta choroba, faktem jest jednak, że przyczyniła się do upadku Aten jako helleńskiego imperium...O śmierci dużej części mieszkańców miasta, jak i całej Grecji, już nie wspominając.




Dżuma Justyniana

Podobnie dla Bizancjum skończyła się tak zwana dżuma Justyniana w V wieku naszej ery. Szalejąca na początku w Azji choroba, spustoszyła również większość Europy i Afryki. W samej stolicy imperium wschodniorzymskiego umierało podobno codziennie około 5 tysięcy ludzi. Według zapisów historycznych epidemia zabiła "jedynie” 40% populacji… Ciężko mi sobie nawet wyobrazić, co zostałoby z Warszawy po śmierci połowy jej mieszkańców.


Czarna śmierć

Zbliżamy się powoli do naszej szerokości geograficznej. Nie można więc zapomnieć o czarnej śmierci, czyli średniowiecznej epidemii dżumy. Szacuje się, że ta panująca w XV wieku choroba, w zaledwie kilka lat, zabiła od 40 do 60% mieszkańców naszego kontynentu. O skali zniszczeń może świadczyć fakt, że populacja Europy dopiero po 150 latach wróciła do tego samego poziomu co przed zarazą. To zresztą nie jedyne odwiedziny dżumy na naszym kontynencie. W ciągu jednego z jej kilkudziesięciu wybuchów, w XVII wieku, epidemia wirusa zabiła prawie ⅕ populacji Londynu. Co ciekawe, ślady traumy czarnej śmierci, po prawie 700 latach, nadal funkcjonują w naszej kulturze… a nawet języku.




Hiszpanka

W naszym zestawieniu najpiękniejszych prezentów od natury nie mogło zabraknąć oczywiście hiszpanki. Ta rozprzestrzeniająca się po pierwszej wojnie światowej odmiana grypy mogła zabić prawie 100 milionów ludzi na całym świecie (⅓ światowej populacji, czyli 500 milionów zakażonych). Tak, nie mylisz się, zwykła grypa przez dwa lata zabiła więcej osób niż człowiek w czasie trwania całej pierwszej wojny światowej. Co zresztą znamienne, jedynie dwadzieścia lat po wielkiej wojnie i jeszcze większej epidemii znowu byliśmy w stanie zabijać się nawzajem i to z jeszcze większym entuzjazmem. Nie wiem, czy świadczy to o zdolnościach adaptacyjnych człowieka… czy jego głupocie.


To tylko kilka z plag, które w historii dziesiątkowały ludzkość. Co ciekawe, od czasów hiszpanki, nie pojawiła się nawet jedna epidemia, mogąca “pochwalić” się śmiertelnością choć zbliżoną do niechlubnych rekordzistów… Czy to kwestia rozwoju medycyny, higieny, nauki jaką wyciągnęliśmy z poprzednich plag… czy może generacji wirusów niedojdów, pozostaje sprawą dyskusyjną.

Mateusz Kaczyński

Foto: Freepik.com


wgarniturach

Autor artykułuRedakcja portalu02 marca 2020, 09:00

Redakcja portalu

Daniel Gatner

Monika Nowotarska

Gabriel Gatner