Czy plus czy minus, zawsze Alpinus. Niestety nie na zawsze

30 stycznia 2019, 09:36

Marka Alpinus powstała w 1990 r. i od razu zdobyła uznanie zarówno taterników, jak i turystów. Produkty firmy były mocne jak słoń – bo właśnie takie przezwisko nosił jeden z założycieli firmy – Artur Hajzer. Niestety firma przetrwała tylko 11 lat, a jedną z przyczyn jej upadku była solidność jej produktów.
Czy plus czy minus, zawsze Alpinus. Niestety nie na zawsze

Jest rok 1989 r. Artur Hajzer, doświadczony himalaista tworzy projekt „14 ośmiotysięczników w jeden rok”. Nazwa projektu zdradza jego cel, natomiast jego realizacja została oszacowana na okrągły 1 milion dolarów. Potrzeby jest sponsor, którego Artur Hajzer wraz Januszem Majerem szukają na Międzynarodowych Targach Sprzętu i Mody Sportowej w Monachium. Sponsora nie znajdują, ale nawiązują kontakt z Albrechtem von Dewitzem, twórcą marki vauDe. Firma po nieudanym projekcie w Rumunii, poszukiwała partnera, który mogłaby dla nich szyć produkty w Polsce. Artur Hajzer, Janusz Majer oraz Ryszard Warecki długo się nie wahali. Właściciel marki vauDe, dobrze kojarzy polskich himalaistów i wie jak bogate mają doświadczenie wysokogórskie, co w jego uznaniu pomoże zbudować porządny produktu.



Właśnie to doświadczenie, połączone z zapleczem biznesowym oraz produkcyjnym firmy vauDe powoduje, że 1990 r. powstaje spółka pod nazwą, która staje się jednocześnie nazwą marki - Alpinus. Co ciekawe, nazwę Alpinus zaproponował przedsiębiorcom ich prawnik.

Jak wspominał Artur Hajzer Nie zastanawialiśmy się nad nazwą. Wymyślił ją w dniu rejestracji spółki nasz radca prawny. Prawnik, o którym mowa, nazywa się Krzysztof Sędzimir.

Pierwsze logo marki Alpinus projektował późniejszy rektor katowickiej Akademii Sztuk Pięknych Marian Oslislo. Jednak to logotyp zaprojektowany przez Wojciecha Liebnera i jego studio Frodo tworzy wizerunek marki. Co ciekawe, do świadomości konsumentów, Alpinus trafił za pośrednictwem swojego sloganu reklamowego „Czy plus czy minus, zawsze Alpinus”, które wymyślił Marian Oslislo.



Himalaiści, tak jak po górach Karakorum, szybko pną się w górą. W początkowym etapie Alpinus produkuje przede wszystkim dla vauDe, ale także dla amerykańskiej firmy Gore. Wkrótce zaczyna tworzyć produkty własne, głównie polary. W drugim roku działalności firmy Alpinus tworzy zakład produkcji plecaków. Następnie pojawia się zlecenie od vauDe na uszycie plecaków dla Bundeswehry. Produkty tworzone przez firmę są najwyższej jakości i cieszą się coraz większą popularnością.





Jak wspomina Janusz Mejer: Od samego początku postawiliśmy na jakość, którą mogliśmy osiągnąć przede wszystkim dzięki ludziom, których zatrudnialiśmy. To byli wysokiej klasy fachowcy, którzy odeszli z bankrutujących spółdzielni odzieżowych. Mieliśmy więc dobrą załogę ze śląską, wysoką kulturą pracy. Porównując ze średnią w podobnych firmach, dobrze też wtedy płaciliśmy.

Zlecenie na plecaki dla Bundeswehry stanowiło duży zastrzyk ekonomiczny dla firmy co pozwoliło jej na opracowanie własnego wzoru plecaków, słynnych Woodpeckerów, który stanowi kangurzy skok w rozwoju firmy.

Firma prężnie się rozwija, pojawiają się nowe kolekcje, oprócz górskiej, także rowerowa oraz żeglarska. W 1997 r. w Świętochłowicach firma otwiera nowoczesną halę produkcyjną.

Sieć salonów sprzedaży w hipermarketach, w sąsiedztwie renomowanych firm sprawia, że coraz więcej osób utwierdza się w przekonaniu, iż Alpinus jest dobrą międzynarodową marką. Wielu klientów po dokonaniu zakupu jest mile zaskoczonych, widząc metkę "made in Poland" – zauważa Artur Hajzer.



W ciągu 5 lat od założenia firmy, znajomość marki Alpinus wykazało 33% Polaków. W 1998 r. „Gazeta Bankowa” pisała „Obroty przedsiębiorstwa wzrosły z 12,5 mln zł w 1995 r. do 25 mln w 1996 r. i 36,5 mln w ubiegłym roku. W tym roku osiągnąć mają ponad 60 mln”

Jest rok 2001 r., firma przekształca się w spółką akcyjną – ALPINUS S.A. i jest notowana na giełdzie. Wkrótce też pojawiają się pierwsze problemy. Sprzęt produkowany przez firmę jej specjalistyczny tym samym drogi, a w dodatku wielu Polaków nie interesuje się turystyką kwalifikowaną. Firma traci płynność i zaciąga kredyt w Banku Współpracy Gospodarczej S.A. – zastawiając własną markę.

Brakowało finansowania. Nie można ciągnąć kapitalizmu bez kapitału. Trzeba mieć bufor własnego kapitału, który pozwoli przetrwać koniunkturalne dołki. A my mieliśmy wyniesioną z gór pewnego rodzaju odporność na ryzyko czy też podniesioną poprzeczkę dopuszczalnego ryzyka. Przenieśliśmy to na biznes. – stwierdza po latach Janusz Mejer.

W 2002 roku obroty firmy wyniosły ok. 45 mln zł. Spółka, pomimo problemów chce się rozwijać i szuka inwestora, jednak wyklucza pozyskanie inwestora krajowego.

Jesteśmy zdeterminowani poszukiwać rozwiązania zapewniającego rozwój marki Alpinus w oparciu o towarzyszące jej: filozofię i wartości. Dlatego poszukujemy partnerów o stabilnej sytuacji finansowej, co wyklucza krajowych graczy rynku outdoor - powiedział prezes spółki, Artur Hajzer

Wtedy też, po raz pierwszy, pojawiają się informacje dotyczące chęci przejęcia marki Alpinus przez firmę Euromark – brytyjską spółkę handlującą odzieżą i sprzętem turystycznym, właściciela marki Campus. Powyższe informacje Artur Hajzer oceniał w następujący sposób: Pozycja znaku handlowego Alpinus stanowi poziom aspiracji wielu producentów. Rozpowszechnianie informacji o możliwości przejęcia marki traktujemy jako próbę obniżenia jej wartości.

Wkrótce pojawia się podmiot, którego firma szukała od dłuższego czasu, inwestor, a dokładnie fundusz amerykański. Spółka dzięki wsparciu banku oraz inwestora, wprowadza plan naprawczy. Pierwsza połowa 2003 r. napawa optymizmem ponieważ spółka wypracowała blisko 30 mln zł obrotu. Jednocześnie następuje zmiana nazwy spółki na ADD S.A., a produkty są eksportowane do Czech, Łotwy, Ukrainy i na Słowację. Wejście firmy na rynek czeski i słowacki stanowi spory wysiłek finansowy dla spółki. Jednak to próba zdobycia rynku austriackiego oraz słynny „żółty katalog” pogrążyła spółkę finansowo. Właściciele byli przekonani, że zła passa musi się w końcu odwrócić. W ocenie spółki - udział produktów Alpinus w krajowym rynku sięga - 40%! Alpinus należy do najbardziej rozpoznawalnych polskich znaków handlowych. Tymczasem na rynek przychodzi ochłodzenie, do którego firma, w odróżnieniu od swoich produktów, nie była przygotowana.


Jak wspomina Janusz Majer: W okresie koniunktury można go było realizować (red. rozwój), jednak problemy przyszły, gdy nastąpiło ogólne schłodzenie rynku, jak to się wtedy mówiło. To się odbiło na Alpinusie. Byliśmy wtedy popularni, banki nas dobrze odbierały, dawały kredyty. Otworzyliśmy trzy własne sklepy w Austrii i to okazało się błędem. To był najtrudniejszy rynek w Europie. Ludzie z Vaude namawiali nas na wejście na rynek niemiecki. Ostatecznie przeinwestowaliśmy i nie dało się tego uratować. Funduszowi już nie zależało, żeby firma istniała, chcieli tylko odzyskać swoje pieniądze, banki miały swoje procedury.

Firma zbankrutowała, a 5 października 2004 r. bank BWE, do którego należała marka Alpinus i za namową jego głównego udziałowca tj. Aleksandra Gudzowatego, sprzedaje ją firmie Euromark Polska Sp. z o.o. Co ciekawe 9 lat później, upada także firma Euromark, a marka Alpinus, niespłacona do końca, ponownie wraca pod zastaw banku.


Gdzie leży przyczyna upadku firmy?


Produkty. Z pewnością produkty oferowane przez firmę były wysokiej jakości. Jednocześnie były bardzo drogie, na początku lat 90. za kurtkę polartec trzeba było zapłacić dwie średnie pensje krajowe, a za odzież z nieprzemakalnego goreteksu – trzy. Choć tego rodzaju cecha wzmacniała wizerunek firmy, jako atrakcyjnej i elitarnej to jednak powodowała, że firma była ofiarą solidności swoich produktów.

Inwestycje. Alpinus nie musiał udoskonalać produktów, ponieważ były najwyższej jakości, jednak konieczne było stworzenie nowych kanałów ich sprzedaży. Jak wyżej wspominano, dla polskiego klienta produkty firmy były za drogie. Z kolei otwarcie sklepów poza granicami kosztowne, a tym samym ryzykowane. Spółka, podjęła ryzyko i zainwestowała w Austrii, co jak wspomniał Janusz Mejer – było błędem i przyczyniło się do upadku. Jak dodaje – Koszty prowadzenia trzech sklepów były niesamowite. Tam jest taki socjal, trzynastki, czternastki …. Westerlund (red. Edward Westerlund – austriacki łącznik spółki) także według nas dostawał za duże pieniądze. To był zły strzał Artura.

Słynny „żółty katalog”. Katalogi reklamowe na przełomie lat 99/00 stanowiły pewną formę rywalizacji między firmami. Katalogi niektórych producentów były połączeniem oferty handlowej z albumem i podręcznikiem wspinaczkowym. Alpinus nie chciał być gorszy i w 2001 r. wydał „żółty katalog”. Katalog liczył ponad 35 stron, a jego opracowanie, nakład (ok. 100 tys.) oraz akcja reklamowa związana z jego promocją kosztował ok. 5 mln zł. W prezentacji kolekcję Junior pojawiały się zdjęcia Artura Hajzera grabiącego skoszoną trawę razem z kilkuletnim Kubą i samego chłopca hasającego na wsi pośród krów. Jak wspomina katalog Ryszard Warecki „Pełno było w nim (red. w „żółtym katalogu”) rzeczy, a nic nie można było kupić. Był za to książką, albumem rodzinnym.” Olbrzymie koszty opracowania katalogu nigdy się nie zwróciły.

Model biznesowy. W 2001 r. w Polsce nastąpiło pogorszenie sytuacji gospodarczej. Banki zaostrzyły swoją politykę kredytową, której ofiarą padł Alpinus. Firma musiała rozwijać sprzedaż, a tym samym tworzyć nowe sklepu. Ja wspomina Janusz Mejer - w Alpinusie sklepy działały na zasadzie franczyzy, nie tworzyliśmy wtedy własnych. Nasi partnerzy franczyzowi byli biedni, cały ich majątek stanowił nasz towar i nasze gwarancje w banku. Gdy pojawił się problemy, okazali się niewypłacalni. Zaczęła się lawina, której firma nie mogła zatrzymać.



Dygresja autora. Firmy Alpinus niestety już nie ma. Natomiast plecak z Alpinusa mam do dzisiaj i choć kolor jest „lekko” wypłowiały, a zamek był już raz wymieniany, plecak służy mi do dzisiaj, kupiony w 1998 r. w Cieszynie na ul. Głębokiej.



Zachęcamy do dzielenia waszymi historiami związanymi z marką Alpinus.


Źródło: Bartek Dobroch, Artur Hajzer – Droga Słonia, Wydawnictwo Znak, Kraków 2018


wgarniturach

Autor artykułuDaniel Gatner30 stycznia 2019, 09:36

Redakcja portalu

Daniel Gatner

Monika Nowotarska

Gabriel Gatner